Tytuł: Eleven Songs
Wykonawca: Kuba Płużek
Data Wydania: 17.02.2015
Wykonawca: Kuba Płużek
Data Wydania: 17.02.2015
Wytwórnia: V-Records
Najnowszy
krążek też można niejako potraktować jako debiut, biorąc pod uwagę samą formę
fortepianowego solo. Na początku zastanawiąjące może być to, że Kuba postanowił
zagrać w znacznej większości covery. Od tego czy w tej intymnej rozmowie
wytworzy się pewna niezbędna więź między odbiorcą a artystą, zależy bardzo
wiele, a tutaj nam się nie wiedzieć czemu pojawiają osoby trzecie w postaci np.
Brada Mehldaua czy Dave’a Hollanda. Poza tym, te kawałki dobrane są bez
jakiegoś konkretnego klucza, nastrojami wręcz od siebie odległe. Ale jeśli ktoś
już choć odrobinę na temat tego pianisty wie, w ogóle nie powinno go to dziwić.
Zresztą jak mówił w wywiadzie dla Jazzpressu blisko rok temu: “Nie potrafię
rozgraniczać muzyki. Jak jest fajna to jest fajna. Nie ma znaczenia czy to jest
free jazz, klasyka, standardy, dubstep czy psychotrance, moje kompozycje lub
cudze”. No i właśnie na “Eleven Songs” to stwierdzenie się materializuje, bo
Kuba świetnie wszystko połączył swoją szczerą, mocną i pełną emocji grą oraz
tak charakterystyczną dla niego mieszanką konwencji. Wśród “Jedenastu Piosenek”
znalazły się trzy tematy filmowe, dwie autorskie kompozycje, utwory napisane
przez pianistów, kontrabasistów, kompozytorów...i we wszystkich Płużka wyraźnie
słychać.
Nie chcąc się zbytnio rozpisywać, zwrócę tylko uwagę na dwie moim zdaniem prawdziwe perełki. Pierwszą z nich niech będzie temat z Incepcji, pt. “Time” Hansa Zimmera. W najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałam, że może on zabrzmieć taką siłą i potrafi być tak wzruszający. Pamiętajmy, że za fortepianem siedzi jeden Płużek, a w oryginale mamy do czynienia z całą orkiestrą. Ryzykowny krok, ale się opłacił. Druga perełka to “Pieśń o dziewczynie” - jedna z dwóch kompozycji autorstwa Kuby. Skomplikowana, zawiła i nieco dramatyczna. Na pewno intrygująca w swojej złożoności. Czy takie są dziewczny? O to już trzeba by zapytać samego autora.
Nie chcąc się zbytnio rozpisywać, zwrócę tylko uwagę na dwie moim zdaniem prawdziwe perełki. Pierwszą z nich niech będzie temat z Incepcji, pt. “Time” Hansa Zimmera. W najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałam, że może on zabrzmieć taką siłą i potrafi być tak wzruszający. Pamiętajmy, że za fortepianem siedzi jeden Płużek, a w oryginale mamy do czynienia z całą orkiestrą. Ryzykowny krok, ale się opłacił. Druga perełka to “Pieśń o dziewczynie” - jedna z dwóch kompozycji autorstwa Kuby. Skomplikowana, zawiła i nieco dramatyczna. Na pewno intrygująca w swojej złożoności. Czy takie są dziewczny? O to już trzeba by zapytać samego autora.
Płużek bardzo szybko osiągnął coś, czego niektórym jest trudno lub pewnie nigdy nie będzie dane osiągnąć, a mianowicie swoje własne, niepodrabialne brzmienie. Niepokorne, trochę wariackie, nieposkromione brzmienie. Do jego muzyki słabość mam wielką, więc jedyne na co mogę narzekać, to “co tak krótko?”.
Utwory: 1. Four Roses - Zbigniew Wegehaupt, Kiedyś chciałem być kolejarzem - Kuba Płużek, 3. Resignation - Brad Mehldau, 4. Home - Michael Petrucciani, 5. Homecoming - Dave Holland, 6. Polskie drogi - Andrzej Kurylewicz, 7. Pieśń o dziewczynie - Kuba Płużek, 8. Danny Boy - Frederic Weatherley, 9. Time - Hans Zimmer, 10. Unrequited - Brad Mehldau, 11. Il Postino - Luis Bacalov
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz