poniedziałek, 24 lutego 2014

Cykady na złomowisku - Frank Rosaly "Cicada Music".


Tytuł: Cicada Music
Autor: Frank Rosaly
Skład:
james falzone – klarnet
jason stein – klarnet basowy
keefe jackson – klarnet kontrabasowy , klarnet basowy, saksofon tenorowy
jason adasiewicz - wibrafon
jason roebke - kontrabas
frank rosaly – perkusja, instrumenty perkusyjne, fortepian, elektronika
Wytwórnia: Delmark
Data wydania: kwiecień 2013
Ocena: 4/5


Frank Rosaly to muzyk, który z niejednego pieca chleb jadł i dobrze znany jest na jazzowej scenie w Chicago. Gra ponoć aż w 26 składach, a Cicada Music jest jego pierwszym albumem, na którym pełni rolę leadera.  Trzeba przyznać, że Rosaly spisał się świetnie w swoim autorskim projekcie i udowodnił, że potrafi pokierować zespołem.

Album zawdzięcza swoje istnienie ścieżce dźwiękowej opracowanej na potrzeby dokumentu pt. „Scrappers”, opowiadającego historie dwóch mieszkających w Chicago mężczyzn, którzy przemierzali miasto w poszukiwaniu złomu. Stąd zapewne na okładce płyty widać coś na kształt złomowiska i barwy rdzy. Zespół z jakim teraz nagrał Cicada Music został uformowany na potrzeby wspomnianego filmu w 2008 roku, a materiał ujrzał światło dzienne w 2010. Od swych muzyków Rosaly potrafi uzyskać ciekawe brzmienie, nie dominując przy tym muzyki swoją grą, czego można się było spodziewać po perkusiście-leaderze. Najwięcej kolorytu nadają materiałowi klarnety i wibrafon, za co odpowiedzialni są Keef Jackson(klarnet, klarnet basowy i saksofon tenorowy), James Falzone(klarnet), Jason Stein(klarnet kontrabasowy) oraz Jason Adasiewicz(wibrafon).  Niskie dźwięki kontrabasu słychać za sprawą Jasona Roebke, zaś  Rosaly poza perkusją i instrumentami perkusyjnymi zajął się jeszcze fortepianem, cymbałami i elektroniką. Samo instrumentarium jak widać jest już niezwykle interesujące, a gdy dodamy do tego luźne szkicowe kompozycje Rosaly’ego z obszerną przestrzenią na improwizacje, to wychodzi z tego mieszanka wybuchowa.  Z jednej strony mamy elektronicznie potraktowany kawałek „Bedbugs”, a z drugiej słyszymy delikatne dzwoneczki w „Adrian”. Tajemniczne i metaliczne „Driven” kontrastuje z organicznym „Yards” podszytym dźwiękami jakby rodem z lasu.

Obok tej muzyki nie sposób przejść obojętnie. Frank Rosaly buduje unikatowy nastrój i tworzy własny świat.  Po niezliczonych projektach w jakich brał udział i po tym, co udało mu się osiągnąć jako debiutujący leader, nie pozostaje nic innego jak czekać na następny jego album.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz